czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 4

Ciężka noc

London, Anglia, Współcześnie
Jade

Tej nocy miałam dziwny sen. Stałam na szczycie pagórka porośniętego czarną trawą. Niebo było granatowe, a księżyc świecił przygaszonym blaskiem. Zaniepokojona rozejrzałam się i dostrzegłam w dolinie jakś obóz. Postanowiłam się tam przejść, może powiedzą mi co mam robić. Gdy dotarłam na miejsce, dostrzegłam jakie było ono piękne. Choć była noc, widziałam bujną zieloną trawę, wysokie drzewa, małe jeziorko i zachwycające budowle. Czułam się tak, jakbym znalazła się w innym świecie. Przede mną stały dwie kolumny, przez które wkraczało się do miasta. Chwiejnym krokiem przekroczyłam ich próg. Na polanie stało mnóstwo domków, każdy inny. Jeden z nich był cały biały z wyrytymi w ścianie obrazkami, inny zielony porośnięty różnymi roślinami, a jeszcze inny był cały czarny z niebieskimi płomykami nad drzwiami. Cały ten widok był przepiękny. Przeszłam ścieżką i dostrzegłam małą dziewczynkę siedzącą przy ognisku. Podeszłam do niej i przysiadłam się. Dziewczynka zdawała się mnie nie zauważyć, więc postanowiłam się przywitać.
- Cześć..
Dziecko nadal siedziało niewzruszone, jakby mnie tam nie było.
No super, teraz wszyscy mnie ignorują.
Zażenowana podrapałam się po głowie  i ponowiłam próbę rozmowy.
- Halo..?
Nic.
- Ej, żyjesz? 
Zero. 
Zdenerwowana chciałam szturchnąć ją, żeby się ocknęła, ale moja ręka przeniknęła przez jej ciało, jakby była hologramem. Krzyknęłam i złapałam się za rękę. Co jest?  
Przerażona spojrzałam na dziewczynkę, która odwróciła głowę i zmarszczyła brwi.
- Wydawało mi się, że....- nie skończyła bo ktoś jej przerwał.
- Zoe, co ty tu jeszcze robisz? Już, zmiataj do domku! 
Podniosłam głowę i ujrzałam wysokiego mężczyznę odzianego w zieloną obozową koszulkę.
- Przepraszam..- wymamrotała dziewczynka i wbiegła do 11 domku. 
Mężczyzna odprowadził ją wzrokiem i już chciał się zbierać kiedy przystanął i spojrzał na mnie.
- Coś tu jest nie tak. Czuję to.
Zamknął oczy i otworzył je z powrotem, tym razem zszokowany.
- Kim jesteś - prawie krzyknął spoglądając na mnie.
Poczułam mrowienie w kończynach i odruchowo spojrzałam na moje nogi. Zaczęły się rozmywać. Spojrzałam na tego faceta i niemo powiedziałam ' pomocy'. Sceneria się zmieniła, tym razem byłam w jakimś obskurnym domku, wszędzie walały się papierki, ściany były pokryte pleśnią, a meble kurzem i pajęczynami. Powoli rozejrzałam się po pomieszczeniu i zaskoczona usłyszałam czyjeś ciche łkanie. Kierowana ciekawością przeszłam do następnego pokoju, z którego dochodził płacz. Ujrzałam klęczącą kobietę z twarzą ukrytą w dłoniach. Nie wiedziałam co mam zrobić, ale nagle kobieta przemówiła załamującym się głosem.
- Błagam, oddaj mi ją. Obiecuję, że zrobię wszystko, tylko mi ją oddaj.
Po czym padła na podłogę zalewając się łzami. Chciałam coś powiedzieć, podbiec do niej i powiedzieć że wszystko będzie dobrze, ale nie mogłam. Czułam się tak, jakby ktoś przykleił mnie do podłogi. Usłyszałam ciche pukanie. Odruchowo odwróciłam głowę i sen się rozwiał, a ja siedziałam na swoim łóżku. Głowę miałam ociężałą, jakby ktoś w nocy przejechał mi po niej ciężarówką. Odwróciłam się w stronę drzwi i ujrzałam zatroskaną twarz mojego taty.
- Coś się stało? Słyszałem jak krzyczałaś przez sen. - powiedział i przysiadł na brzegu mojego łóżka.
- Nic się nie stało...po prostu miałam koszmar i tyle. - wymusiłam z siebie pokrzepiający uśmiech.
- Dobrze. - westchnął - Ale pamiętaj, jak masz jakiś problem to zawsze możesz do mnie przyjść, w końcu nadal jestem twoim tatą. - powiedział wstając. Uśmiechnął się do mnie i opuścił mój pokój.
Rzuciłam się na poduszę i odetchnęłam z ulgą. 
~*~
Gdy rano wstałam do szkoły nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że o czymś zapomniałam. Zdawało mi się, że ta kobieta i obóz były w pewnym sensie znajome. I to bolało najbardziej. Też macie czasem tak macie, że wydaje wam się, że coś już kiedyś widzieliście, ale nie możecie sobie przypomnieć gdzie i kiedy? Teraz właśnie się tak czułam i próbowałam za wszelką cenę sobie przypomnieć. Pierwszą mieliśmy lekcję historii, gdy weszłam do klasy wszyscy już tam byli. Skierowałam się w stronę mojej ławki i Vee, ale szybko przypomniałam sobie, że od niedawna siedzę razem z tym lokatym przypałem. Sprawnie usiadłam na swoim miejscu w ławce i poczekałam na rozpoczęcie lekcji. Historia nie jest wcale taka zła, jakby się mogło wydawać. Zabrzmiał dzwonek, a równo z nim do klasy wkroczyła pani Dodds. Jest całkiem okey, tylko czasem ma swoje 'wyskoki'.

- Dziś na lekcji będziemy omawiać mitologię starożytnej Grecji.
Lokaty mop spóźnia się, więc nic nie zaszkodzi posłuchać chociaż ten raz wykładu.
- (...) I to właśnie Gaja dała mu sierp i powiedziała: Hej, synu, zawołaj tutaj twojego ojca, a jak będzie zajęty rozmową ze mną, pochlastasz go na kawałeczki. W ten sposób zostaniesz władcą świata. Nie fajny pomysł? - powiedziała pani Dodds, na co trochę się zdziwiłam.
- Gaja? - powiedziałam i pokręciłam głową. - Czy to nie Matka Przyroda? Ona podobno ma kwiaty we włosach, ptaszki wokół niej śpiewają, a sarenki i króliki rąbią jej pranie.
- Mylisz ją z Królową Śnieżką - powiedział Harry na co prawie spadłam z krzesła.
 - Jezu! - krzyknęłam
- To tylko ja. - odparł spokojnie Harry - Ale już mi mówiono, że podobieństwo jest uderzające.
Miałam ochotę go udusić. Jak on to zrobił? Przecież przed chwilą go nie było, a teraz...Już nic nie rozumiem.
~*~
Lekcja się skończyła. Szybko wybiegłam z klasy i przeszukałam wzrokiem korytarz szukając Vee. Odwróciłam się żeby zobaczyć, czy nie ma jej gdzie indziej, ale ktoś na mnie wpadł.
- Jak lezie...O to ty. - powiedział uśmiechając się pod nosem.
-O, to ty. - powiedziałam bez entuzjazmu i większych emocji.
- Wybierasz się dokądś maleńka? - zapytał tarasując mi drogę ucieczki.
- Jak najdalej stąd. - odpowiedziałam próbując przejść.
- Zła odpowiedź.
- A jaka jest dobra?
- Powinnaś była powiedzieć : ' szukałam ciebie, panie. Jesteś najwspanialszym i najseksowniejszym chłopakiem jakiego spotkałam'
- Nie traktuj mnie z góry. - oburzyłam się
- Trudno byłoby mi traktować ciebie z dołu. Jesteś za niska.
- Yh, po prostu przejdź.
- to poproś - cmoknął w usta.
- Nie zamierzam cię o nic prosić. Nie chcesz przejść, to nie. - powiedziałam i kopnęłam go tam, gdzie kopać się nie powinno.
Chłopak złapał się za czułe miejsce i uklęk. Przychyliłam głowę do jego ucha i wyszeptałam :
- Lepiej ze mną nie zaczynaj chłopcze, bo to może sie źle dla ciebie skończyć.
Po czym po prostu odeszłam zostawiając go tam oszołomionego.
Postanowiłam kontynuować poszukiwania mojej przyjaciółki. Pomyślmy, gdzie Vee może teraz być? No tak! Czemu wcześniejszej na  to nie wpadłam, to oczywiste, że Vee znajdę w stołówce. Szybkim krokiem skierowałam się w stronę jadalni. Gdy tam już weszłam zobaczyłam brunetkę,  która jak zwykle nie mogła się zdecydować co ma wziąć do jedzenia. Prędko wzięłam swoją tackę i podeszłam do Veroniki.
- Czekoladowe czy waniliowe, oto jest pytanie. - mamrotała sobie pod nosem wybierając deser.
- Wzięłabym na twoim miejscy czekoladowe, bo waniliowe są podobno ohydne. - powiedziałam stając obok niej.
- Jade! - powiedziała przyjaciółka chcą mnie przytulić, ale jedzenie z jej tacki zaczęło się zsuwać, więc darowała sobie tę przyjemność.
- Ty też miałaś dzisiaj zryty dzień? - zapytałam nabierając sobie jedzenie na tackę.
- Jest aż tak źle? - zapytała się Vee.
- Mogłabym powiedzieć, ze gorzej. - westchnęłam.
- Wyluzuj, przecież to tylko idiota. - powiedziała to tak jakby chciała pocieszyć samą siebie.
- Wyluzować - powtórzyłam. - Jestem całkiem wyluzowana.
- Właśnie widzę. Dobra nieważne, choć. Eliot zajął nam miejsce. - mrugnęłam do mnie porozumiewawczo.
Eliot to nasz przyjaciel. Jest fajny, miły, pomocny. Może powiedzieć "cud chłopak". Wszystkie dziewczyny za nim szaleją. Kiedyś, jeszcze w gimnazjum co tydzień jakaś wyznawała mu miłość, ale on nie był tym zainteresowany. Więc wszystkie dziewczyny powiedziały sobie, że " Eliot należy do każdej dziewczyny". Zabawne, co nie? Przecież to on decyduje z kim chce być a z kim nie. No ale jak na Eliota to przystało, ma to wszystko głęboko w poważaniu. Właśnie dlatego go lubię, nie obchodzi go zdanie innych. Ma na wszystkich wyjebane i dobrze mu z tym.  Też chciałabym taka być, ale zbyt często rozmyślam nad tym co ludzie o mnie myślą. Według niektórych, gdy byłam w gimnazjum pobiłam 100 chłopaków, inni uważają, że jestem opętana przez szatana, a jeszcze inni, że jestem facetem.  Tak naprawdę to nikt nie wie kim jestem, tylko Vee coś o mnie wie. w szkole może i jestem wyluzowana i uśmiechnięta, ale to tylko pozory...
Najwspanialsi ludzie mają największego pecha.
_______________________
Hej, przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Myślałam, że uda mi się wyrobić z tym rozdziałem prędzej. :/
Utknęłam w pewnym miejscu i nie wiedziałam  jak dalej to kontynuować, no ale jakoś wyszło ;>
Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie ;3